Legia Warszawa przegrała 14 grudnia z Piastem Gliwice 0:1 i po raz kolejny pokazała, że znajduje się w najgłębszym kryzysie od lat. Warszawski klub rok 2025 kończy w strefie spadkowej z serią 11 meczów bez zwycięstwa – rekordowo złą passą w historii klubu.
Legia – Piast 0:1: gol w 83. minucie pogrążył gospodarzy
W zaległym meczu 18. kolejki PKO Ekstraklasy Legia podejmowała Piast Gliwice, który również walczył o oddalenie się od strefy spadkowej. Mecz długo układał się przeciętnie – obie drużyny grały ostrożnie, brakowało ładnych ataków i jakości w ostatniej tercji.
Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem 0:0 przy zaledwie trzech celnych strzałach (2 Legii, 1 Piasta). W 32. minucie Mileta Rajović zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem Františkiem Plachem – to kolejna stracona szansa napastnika, który w tym sezonie zawodzi w decydujących momentach.
Decydujący cios przyszedł w 83. minucie. Marco Burch sfaulował Jorge Felixa na 25 metrze i sędzia podyktował rzut wolny dla gości. Do piłki podszedł Michał Chrapek i pięknym strzałem pod poprzeczkę – zupełnie zaskakując spóźnionego Kacpra Tobiasza – zdobył bramkę na 1:0 dla Piasta. Legia już niczym nie odpowiedziała i poniosła kolejną bolesną porażkę u siebie.
11 meczów bez wygranej. Najgorsza seria w historii
Po porażce z Piastem bilans Legii to już 11 spotkań z rzędu bez zwycięstwa we wszystkich rozgrywkach – najgorsza seria w historii klubu. W samej Ekstraklasie to osiem meczów bez wygranej, a ostatni ligowy triumf miał miejsce we wrześniu (!), co brzmi jak czarny żart w kontekście aspiracji największego klubu w Polsce.
Legia nigdy wcześniej nie zanotowała takiej fatalnej passy – ani w czasach kryzysu sprzed kilku lat, ani w trudnych latach 60., gdy tracono punkty całymi seriami. Kibice zaczęli opuszczać stadion jeszcze przed końcowym gwizdkiem – Sport.pl pisze o „ostatecznej kompromitacji” i „kibicach wychodzących ze stadionu”, bo nie chcieli oglądać dalszego upadku.
Przedostatnie miejsce w tabeli. Legia zimuje w strefie spadkowej
Po tej porażce Legia spadła na przedostatnie, 17. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy z 17 punktami – tyle samo co przedostatni Piast, ale gorszy bilans bezpośrednich meczów (0:2 i 0:1) sprawia, że jest niżej. To oznacza, że największy polski klub zimuje w strefie spadkowej po raz pierwszy od… nie pamiętamy kiedy.
Oprócz upadku ligowego doszły porażki w innych rozgrywkach: odpadnięcie z STS Pucharu Polski w rundzie jesiennej i słaby bilans w Lidze Konferencji (3 punkty po pięciu kolejkach, przedostatnie miejsce w grupie). Sezon jesiennej Legii można nazwać tylko jednym słowem: katastrofa.
Bobić: „Niektórzy nie mają jaj, by grać w Legii”
Po meczu głos zabrał dyrektor sportowy Fredi Bobić, człowiek Dariusza Mioduskiego, i nie przebierał w słowach. „Niektórzy nie mają jaj, by grać w Legii” – powiedział wprost w wywiadzie dla mediów, odnosząc się do postawy części piłkarzy, którzy – jego zdaniem – „kryją się” zamiast brać odpowiedzialność za sytuację.
Bobić zapowiedział też zmiany: „Musimy nad tym teraz mocno pracować, ale też dokonać pewnych zmian – najpierw trenera, a potem w drużynie. Od stycznia będziemy naprawdę ciężko pracować w okresie przygotowawczym przed drugą częścią sezonu”. To otwarty sygnał, że Legia planuje głęboką przebudowę już w zimie, a tymczasowy szkoleniowiec Inaki Astiz – który nie wygrał ani jednego meczu od objęcia zespołu – prawdopodobnie poprowadzi już tylko finałowe spotkanie roku z Lincoln Red Imps w Lidze Konferencji.
Papszun nadal głównym kandydatem
Media od tygodni mówią zgodnie: Marek Papszun ma przejąć Legię od stycznia, po zakończeniu rundy przez Raków Częstochowa. Bobić właściwie to potwierdził, mówiąc o „zmianie trenera” jako pierwszym kroku naprawczym. Pytanie brzmi już nie „czy”, ale „czy zdąży” – bo jeśli sytuacja nie poprawi się szybko wiosną, nawet najlepszy trener w Polsce może mieć problem z wyciągnięciem Legii z dołka.
W przeszłości, dwa lata temu, Legia już była na dnie i uciekła z „piekła” przez zimową rewolucję kadrową i szybkie ruchy transferowe. Teraz historia się powtarza – klub musi szybko podjąć decyzje, bo sytuacja wymknęła się spod kontroli bardziej, niż ktokolwiek mógł przewidzieć kilka miesięcy temu.
Co dalej?
Legia kończy sezon jesiennej kalendarzowo w 2025 roku w absolutnej kompromitacji: strefa spadkowa, najgorsza seria od czasów przedwojennych, wyrzuceni z dwóch pucharów i fatalna atmosfera wokół klubu. Ostatni mecz z Lincoln Red Imps to raczej formalność, bo Legia i tak praktycznie już pożegnała się z europejską wiosną w Lidze Konferencji.
Zimowa przerwa będzie chwilą prawdy: albo Mioduski, Bobić i Papszun dokonają kolejnego cudu i wyciągną zespół z upadku – jak to zrobili dwa lata temu – albo czeka nas wiosna z prawdziwą walką o utrzymanie największego klubu w Polsce w Ekstraklasie. A takiego scenariusza nikt jeszcze kilka miesięcy temu nie brał poważnie pod uwagę.


