Sobota 6 grudnia w Premier League stoi pod znakiem starcia Manchesteru City z rewelacyjnym Sunderlandem, wyjazdu Liverpoolu na Elland Road i meczu Bournemouth – Chelsea. Sunderland trzyma się ścisłej czołówki, Liverpool wciąż wygląda słabiej niż sugeruje tabela, a Chelsea broni miejsca w TOP4.
Manchester City – Sunderland: potęga kontra rewelacja sezonu
Na Etihad o 15:00 City (2. miejsce, 28 pkt) zagra z Sunderlandem (6. miejsce, 25 pkt). Gospodarze są najlepiej atakującą drużyną ligi – 32 strzelone gole, ale mają też najgorszą defensywę w TOP6 (16 straconych bramek). U siebie przegrali tylko raz – z Tottenhamem w sierpniu.
Sunderland jedzie do Manchesteru po serii znakomitych wyników z gigantami: punkt na Anfield z Liverpooliem (1:1) i wcześniejsze świetne mecze z Arsenalem, Chelsea i właśnie The Reds. Zespół Régisa Le Brisa chwalony jest za odwagę i organizację gry, ale na wyjazdach wygląda słabiej niż u siebie. Eksperci i bukmacherzy są zgodni – faworytem jest City, typowany wynik to nawet 4:2 dla gospodarzy, z overem 2,5–3,5 gola jako najbezpieczniejszym zakładem.
Zapowiadane jest mocne zestawienie gospodarzy z rozpędzonym Philem Fodenem i klasycznym, szerokim atakiem Guardioli. Sunderland raczej nie zamuruje bramki – będzie szukał kontry i gry piłką, ale przewaga jakości jest po stronie mistrza.
Liverpool – Leeds: dwa mecze bez porażki, ale wciąż daleko od ideału
Liverpool gra dziś na wyjeździe z Leeds o 17:30 polskiego czasu. The Reds faktycznie mają serię dwóch spotkań bez porażki – wygrali z West Hamem 2:0 i pokonali Chelsea 1:0 – ale wcześniejsza seria porażek z Nottingham Forest, Manchesterem City i remis Sunderlandem sprawiła, że bilans i odbiór drużyny są dalekie od ideału. Formą bardziej straszy ich historia niż obecna gra.
Leeds jest po efektownym 3:1 z Chelsea i zapowiada, że nie zamierza na tym poprzestać. Przewidywany skład gospodarzy to ustawienie z trójką stoperów i dwójką napastników: Perri – Rodon, Bijol, Struijk – Bogle, Gudmundsson – Stach, Gruev, Ampadu – Piroe, Okafor. Daniel James i Longstaff są poza kadrą.
Liverpool ma sporo jakości z przodu, ale w tym sezonie zawodzi stabilność. Angielsie serwisy podają różne możliwe jedenastki: od wariantu z Alissonem, Konaté, Van Dijkiem i Robertsonem w obronie, po ofensywne ustawienie z Salahem, Wirtzem, Chiesą i Ekitike w ataku. Inne źródła przewidują klasyczniejsze zestawienie z Gakpo, Szoboszlaiem i Mac Allisterem. Typy są lekkim ukłonem w stronę Liverpoolu, ale podkreśla się, że to nie będzie łatwy mecz – forma The Reds jest chwiejna i kolejny potknięcie wcale nie byłoby sensacją.
Bournemouth – Chelsea: Vitality Stadium testuje TOP4
O 15:00 gra też Bournemouth – Chelsea na Vitality Stadium. Gospodarze są w dole tabeli (14. miejsce), ale w domu potrafią być bardzo niewygodni. Chelsea trzyma się TOP4, ale margines błędu jest mały i każdy wyjazdowy mecz z drużyną z dołu tabeli jest typową „miną”.
Serwisy anglojęzyczne przypominają, że Bournemouth – Chelsea to klasyczny mecz, w którym faworyt musi cierpliwie rozgrywać piłkę i uważać na kontrę. Uwagę zwraca się na rosnącą formę kilku ofensywnych graczy Chelsea, ale też na ich problemy z regularnością – potrafią zagrać świetny mecz, by potem stracić punkty w spotkaniu, które „powinni wygrać”.
Pozostałe mecze dzisiejszej kolejki
Z dzisiejszych spotkań Premier League warto jeszcze odnotować m.in.:
- starcie Arsenalu z Nottingham Forest – Kanonierzy bronią miejsca w czołówce, Forest szuka kolejnej niespodzianki po głośnych wynikach z wyżej notowanymi rywalami;
- mecz Aston Villa – Brentford, gdzie Villa broni pozycji w górze tabeli, a Brentford tradycyjnie próbuje kąsać faworytów;
- Newcastle – Everton i West Ham – Crystal Palace – ważne mecze dla układu środka tabeli i walki o spokojne utrzymanie.
Dla polskiego kibica dziś najciekawsze pozostają dwa pytania: czy Sunderland, rewelacja sezonu, jest w stanie znów ugryźć giganta – tym razem na Etihad – i czy Liverpool wreszcie przełoży dwa mecze bez porażki na coś, co zacznie przypominać serię, zamiast pojedynczych zrywów. Na razie wszystko wskazuje na to, że City wygra, Liverpool jest delikatnym faworytem, ale jego sytuację najuczciwiej opisać tak: punkty jeszcze zdobywa, ale „idzie im słabo”.


