Wczoraj na Enea Stadionie Lech Poznań przegrał z Crveną zvezda 1:3 w pierwszym meczu trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski dostali brutalną lekcję od serbskiego zespołu, ale nie składają broni przed rewanżem we wtorek 12 sierpnia w Belgradzie. Czy możliwy jest cud na „Marakanie”?

Przebieg meczu – dobra pierwsza połowa, katastrofa po przerwie

Spotkanie na Bułgarskiej rozpoczęło się fatalnie dla gospodarzy. Już w 9. minucie Rade Krunić przełamał ręce Bartosza Mrozka precyzyjnym strzałem z szesnastu metrów po podaniu Cherifa Ndiaye. Jednak Lech szybko się otrząsnął i zaczął grać swoje. W pierwszej połowie „Kolejorz” prezentował się naprawdę dobrze – potrafił zepchnąć przeciwnika do obrony i w 34. minucie doprowadził do wyrównania za sprawą Mikaela Ishaka, który dopadł do dośrodkowania Joao Moutinho i strzałem z pierwszej piłki wyrównał stan meczu. Był to już ósmy gol Szweda w siódmym meczu tego sezonu.

Problem zaczął się po przerwie. Mateusz Skrzypczak po meczu przyznał, że „przerwa tym razem nie pomogła drużynie”. Lech pod koniec pierwszej połowy nabierał rozpędu, ale po zmianie stron już nie zdołał wejść na optymalny poziom. W 53. minucie Rade Krunić skompletował dublet – oddał strzał, po którym piłka niefortunnie przekroczyła linię bramkową. W 73. minucie Bruno Duarte wykorzystał fatalny błąd Joela Pereiry i pewnym strzałem wykończył akcję Crvenej zvezdy, ustalając wynik na 1:3.

Wypowiedzi po meczu – szczera ocena Frederiksena

Trener Lecha Niels Frederiksen nie ukrywał po meczu, że jego zespół mierzył się z przeciwnikiem z wyższej półki. „Będąc zupełnie szczerym, dzisiaj graliśmy przeciwko drużynie, która jest o poziom wyżej niż te zespoły, z którymi na co dzień mierzymy się w polskiej lidze” – przyznał Duńczyk podczas konferencji prasowej.

Frederiksen dodał: „Czasami po prostu musimy być uczciwi. Graliśmy przeciwko drużynie na wyższym poziomie niż rywale, z którymi zazwyczaj gramy w lidze. W pierwszej połowie graliśmy najlepiej, jak potrafimy, byliśmy w stanie rywalizować z Crveną zvezdą, ale musimy sobie powiedzieć, że jeszcze nie mamy możliwości, by utrzymać ten poziom przez 90 minut. Nie powiem, że rozegraliśmy złe spotkanie. Po prostu graliśmy przeciwko lepszej drużynie”.

Szkoleniowiec wskazał też na niewystarczającą skuteczność: „W tego typu meczach musisz być bardzo skuteczny, bo nie będziesz miał wielu okazji. My nie byliśmy. Wykreowaliśmy parę szans w pierwszej i drugiej połowie, pewnie mogliśmy zdobyć więcej bramek, ale to nie był mecz z dużą liczbą klarownych sytuacji”.

Reakcja serbskich mediów – „Rewanż formalnością”

Media w Serbii nie ukrywają zadowolenia z wyniku. Portal informer.rs napisał: „Crvena zvezda czeka rewanż z Lechem na stadionie Rajko Mitica po wygranej 3:1 w Poznaniu. Polacy jeszcze długo będą myśleć o wielkim Radecie Kruniciu, który zagrał efektownie i strzelił dwa gole”.

„Pierwsza połowa już za nami, druga odbędzie się za sześć dni na stadionie w Serbii, gdzie zvezda może zapewnić sobie awans do fazy play-off Ligi Mistrzów” – dodano w serbskiej prasie. Tytuł jednego z artykułów brzmiał wymownie: „Rewanż formalnością”.

Kiedy rewanż i czy jest nadzieja?

Rewanżowy mecz Lecha z Crveną zvezdą zostanie rozegrany we wtorek, 12 sierpnia 2025 roku o godzinie 21:00 na stadionie Rajko Mitić w Belgradzie. To będzie niezwykle trudne zadanie dla poznańskiego zespołu.

Serbska „Marakana” może pomieścić nawet 53 tysiące widzów, a Crvena zvezda czuje się na tym stadionie jak ryba w wodzie. Jak przestrzegał przed meczem Veljko Nikitović: „To jest bardzo specyficzny stadion. Tunel prowadzący na murawę znajduje się pod trybuną najbardziej zagorzałych kibiców, co jest dużym atutem gospodarzy. Pamiętajmy, że padały tam największe europejskie zespoły: Real Madryt, FC Barcelona, AC Milan”.

Ivan Djurdjević dodał: „Lech będzie musiał dźwignąć atmosferę stadionu Crvenej zvezdy. Atut ich własnego boiska jest olbrzymi, kibice są niesamowici i w Belgradzie na pewno będzie trudno”.

Czy Lech może dokonać cudu?

Mimo tak trudnej sytuacji, piłkarze Lecha nie składają broni. Mateusz Skrzypczak w mix zonie powiedział: „Oczywiście, że wierzymy. Dlaczego mielibyśmy nie wierzyć? Mamy dwie bramki do odrobienia, pojedziemy tam i damy z siebie wszystko, żeby tak było”.

Matematycznie awans jest wciąż możliwy, ale Lech musiałby wygrać w Belgradzie co najmniej 3:1, by przejść do czwartej rundy eliminacji. To zadanie wydaje się niemal niemożliwe, biorąc pod uwagę różnicę klas pokazaną wczoraj oraz atut własnego boiska po stronie Serbów.

Trener Crvenej zvezdy Vladan Milojević apeluje jednak do swoich piłkarzy o spokój i nie traktuje rewanżu jako formalności. To może dawać Lechowi nadzieję na wykorzystanie ewentualnego rozluźnienia rywala.

Co w przypadku porażki?

Jeśli Lech nie zdoła awansować do czwartej rundy eliminacji Ligi Mistrzów, nie będzie to oznaczało końca europejskich występów. Przegrany tej pary przejdzie do czwartej rundy eliminacji Ligi Europy, gdzie zmierzy się z KRC Genk. W najgorszym przypadku oba zespoły zagrają w Lidze Konferencji Europy.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *